Przede wszystkim dzięki za uwagę i za kolejne wejścia, za to, że jeśli zrobię błąd, to mnie poprawiacie, za to, że czytacie i w ogóle jesteście! Nie spodziewałam się jakiegokolwiek zainteresowania, więc to, które już jest to dla mnie niespodzianką. Może blog nie jest prowadzony w jakiś nowatorski sposób, ale jeśli czytacie, to musi mieć w sobie coś interrresującego. Z racji większego zainteresowania, chcę Was zachęcić do współpracy (wszystko znajdziecie na www.facebook.com/womansgear i kciuk w górę mile widziany), na pierwszy rzut idzie mini-wojna,,, szczegóły wkrótce! But shall we go?
Amerykanie kochają swoje amerykańskie, wielkie, często dziwaczne (Hot-Rody), żrące hektolitry benzyny na milę bestie. Europejczycy chwalą sobie wytrzymałość, precyzję wykonania, wygodę w co wliczamy wygodne parkowanie, ergonomię, funkcjonalność. Azjaci z naciskiem na Japończyków także cenią sobie precyzję, wygodę, w sumie podobne wartości, co my, czyli, jak to dumnie brzmi, europejczycy. I w tej chwili pomyślałam o limuzynie Obamy. Jednak wracając do porównywania aut po kontynentach, gdzie niekoniecznie zostały wyprodukowane, a zostały zaprojektowane....
Azja. Teraz będzie hejt... bo kiedyś podobał mi się Prius. Japończyk średniej klasy z hybrydą, o nieciekawej stylistyce był moim wielkim marzenie, ale to było zanim super V12, V8, V6 czy "rzędowe szóstki" zatrzymały się w mojej głowie. Wtedy był niesamowicie popularny wśród gwiazd, panowała (i panuje) moda na ekologię, wiec wzorujące się na swoich idolkach chciałam mieć Toyotkę Prius, bo w sumie wtedy wydawała mi się niebrzydka. Ale przecież jest jeszcze Suzuki Swift, którym uczyłam się jeździć. Za nim zagościłam w progach szkoły nauki jazdy, Swift całkiem mi się podobał, z czasem, gdy wytłukłam nim tyle razy nieszczęsny rękaw i dotarłam w całości na egzamin, chyba przestał mi się podobać (zdałam za pierwszym podejściem!). Swift to nie jest szczyt marzeń, ale do codziennego użytku jest całkiem ok, chociaż w jego klasie króluje Toyota Yaris... już nie taka niezawodna jak generacja z przed 10 lat, ale nadal nieustępująca miejsca rywalkom w rankingach sprzedaży. Co jeszcze z Azji... Pomijam te chińskie samochody, które ledwo trzymają się całości. Aaa, zapomniałam bym o Hondzie z Accordem, który bardzo mi się swego czasu podobał i w sumie nadal mi się podoba. A na koniec mój azjatycki ulubienie, słodziaczek czyli Daihatsu Materia, tak brzydki, że aż ładny!
Trochę mi się z tą Europą narobiło, bo nie starczy mi na wszystko ani czasu, ani miejsca, więc było o BMW, Mercedesach, nieco o Porsche, o VW też się kilka razy pojawiało, Ferrari odhaczone, Fiat był (dawno temu, ze cinquecento, to w dosłownym tłumaczeniu 500, linki na dole) Bugatti? Aston? No kurczę...z bardziej przyziemnych... Dacia i James May. Samochód tani, budowany w oparciu o ramy Renault z przed X lat, początki Logana były ciężkie, bo zwyczajnie był brzydki, ale Dacia powoli wyrabia się i ostatnie modele są całkiem niczego sobie, od tak po prostu rodzinne, ergonomiczne, do rzeczy. Ciągniemy motyw Renault. Osobiście nie mam nic do tej marki, fakt, jest bardzo awaryjna jak większość francuzów, coś tam trzeszczy, puka stuka, norma. Mój tata był posiadaczem Laguny II przez okres lat pięciu i był dość z niej zadowolony, była to wersja dynamic, więc nieco bardziej "sportowa", a charakteryzowało się to niewielki spoilerem i czerwonym podświetleniem zegarów (niby nic, a i tak cieszy). Mile wspominam to autko, dlatego też pewnie podoba mi się żółciutkie Clio RS, czy nowość w postaci Captour. Ciągnąc motyw Francji trafiamy do drzwi cytrynowego Citroena z kreatywną technologią. Rzeczywiście stylistyka coraz bardziej kreatywna, cytrynki zyskują na urodzie (może dorównają przystojnym francuzom). Coraz więcej technologii w sobie mają i zachęcają do kupna, chociaż ceny już coraz mniej zachęcają. Let's go on. Hiszpania nie ma nic. Włosi prócz Fiata mają jeszcze Lancie, która fanom motoryzacji powinna się kojarzyć w rajdami, a przeciętnemu szarakowi z Ypsilonem i nazwami pochodzącymi od nazw greckich liter. Obecne Lancie mają charakterystyczną i specyficzną stylistykę, mnie jakoś nie przypadła zbyt bardzo do gustu, ale w końcu to Italia, tam cenią piękno. Trochę za dużo tego żelastwa w Europie. W Polsce jeździ aż 19 mln aut, taka mała dygresja. A co mamy my? Projekty nowej Syrenki, który jest wyraźnie inspirowany Mini Cooperem, albo Fiatem 500 L, mamy podobno też projekt Fiata 126p, projekt Warszawy, no same projekty...
Jeśli o czymś zapomniała, to sorry, jest wpół do pierwszej w nocy.
America. Tutaj nie mogę być obiektywna, bo bardzo lubię amerykańskie auta, wręcz je kocham za ich stylistykę, to, że są takie wielkie i nie da się nimi nigdzie zaparkować... to ma swój urok. W USA byłam tak na marginesie, więc wiem co widziałam i wiem co jeździ po NY, LA czy Las Vegas (my jeździliśmy Dodgem Grand Carvan, rodzina duża, to i samochód duży). Na pierwszy rzut Ford Crown Victoria. Jest wszędzie, absolutnie wszędzie. Dziewięćdziesiąt procent żółtych taksówek to właśnie te fordziaki, także korzysta z nich NYPD ( New York Police Department). Po Fordzie Crown Victorii uwagę przykuwają Hot-Rody, nieoczywiste stwory, które przerażają i zadziwiają. Stylistyka bardzo oldschool'owa nie wszystkim pewnie przypadnie do gustu, osobiście bardzo ją lubię i mogłabym mieć takie auto. Pewnie cieszyłoby się sporym zainteresowaniem w Łodzi. O Muscle Carach był już tekst, więc zapraszam do niego (tak, z naciskiem na Mustanga). Z Ameryką kojarzą mi się też ich cudaczne ciężarówki i półciężarówki szczególnie UPS i FedEx, ale nie wiem za dużo o nich. Jeśli chodzi o same brandy, to Chevrolet, Dodge, Ford, GMC są królami szos. O samych amerykańcach kiedy indziej, bo padam.
Wspomniałam o tych ważniejszych modelach, czy markach, bo to by się ciągnęło w nieskończoność.
Postaram się jeszcze to wszystko w jakichś momentach po rozwijać, na pewno w przeciągu kilku dni chcę poświęcić oddzielny artykuł Hot-Rodom, pewnie i polskie relikty motoryzacji znajdą swoje miejsce, może nawet pod numerem #9. C'ya soon. Stay Tuned.
____________________________________________________________________________
Like na www.facebook.com/womansgear
Follow na instagramie instagram.com/endlessnessss
Dziewczyny zapraszam na myster-of-photos.blogspot.com - tam trochę makijażu i koloru :)
Zdjęcia źródło "internety" albo wujaszek google :)
No comments:
Post a Comment